niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział 11 - (nie)udana transakcja



Zaśmiała się z tego kiepskiego komplementu. Chłopak był na swój sposób uroczy. No i te jego loczki  - takie pociągające. Potargała tę jego brązową czuprynę i pocałowała w policzek, znowu się śmiejąc, kiedy chłopak zaczerwienił się z przejęcia. W końcu nie byle kto może być całowany przez Dorcas Meadowes. Szepnęła mu na ucho – przy okazji przejeżdżając po nim językiem i z zachwytem spostrzegając, że zadrżał – pikantne słowa na pożegnanie, po czym wycofała się zza rogu Pokoju Wspólnego. Pierwszym, co rzuciło jej się w oczy były zmarszczone brwi Syriusza Blacka, który uparcie się w nią wpatrywał. Od jakiegoś czasu przestała zwracać na to uwagę, jednak ten wzrok powoli zaczynał ją niepokoić. Przeszła obok niego, perfekcyjnie udając obojętność i przysiadła się do Lily, która zawzięcie czytała jakąś książkę i nie zwracała uwagi na otoczenie. Westchnęła głośno licząc na odrobinę uwagi z jej strony, jednak się przeliczyła. Evans nawet nie zerknęła w jej stronę. Podniosła się z sofy i odrzuciła włosy. Przechyliła głowę trochę na bok i ułożyła usta w dziubek, aby pokazać wszystkim swoje sceptyczne nastawienie. Pomyślała, że może jednak iść pomalować paznokcie na wściekle różowy kolor  i wspięła się schodami do dormitorium dziewcząt. Nie minęły dwie minuty, kiedy do pokoju za nią wpadł Black. Przewróciła teatralnie oczami. Jego zachowanie powoli podchodziło pod prześladowanie.
                - Słucham pana – odezwała się pierwsza, grzebiąc w swojej wielkiej kosmetyczce w poszukiwaniu wyżej wymienionej rzeczy. Złożył ramiona na piersi i popatrzył na nią z góry. W tym swoim kraciastym sweterku i luźnych spodniach, wyglądał niezwykle pociągająco. Kiedy już wykonał manewr z rękami, jego muskuły stały się bardziej widoczne.
                - Mam się domyślić sama? – zapytała sarkastycznie, ostentacyjnie odwracając wzrok.
                - Myślę, że specjalnie to robisz, słonko – odparł spokojnie, błyskając w uśmiechu swoimi białymi zębami. Teraz to ona uniosła brwi, odwracając  z powrotem  głowę w jego stronę,  trzymając różowy lakier w lewej ręce.
                - To ja coś ci robię? – zapytała zdziwiona, zakładając nogę na nogę w taki sposób, aby wyeksponować ich smukłość. Czarna spódniczka kończyła się wraz z końcem uda, a falbanki, doczepione na końcu, unosiły się przy każdym najmniejszym nawet ruchu. Uśmiechnęła się do siebie w duchu, kiedy Syriusz przesunął po nich wzrokiem. Odwróciła się do niego tyłem, pozwalając bufiastej spódniczce odsłonić nieco większy kawałek nogi i ruszyła w kierunku swojego kącika do malowania pazurków.
                - Och, nie udawaj – mruknął i usiadł na krześle stojącej po przeciwnej stronie toaletki, aby wpatrywać się w Dorcas, kiedy ta usiadła przed lustrem, odkręciła lakier i, zostawiając uprzednio nadmiar farby na brzegach słoiczka, przejechała precyzyjnie pędzelkiem po paznokciach.
                - Wytłumaczysz mi, słonko – dodała z drwiną, naśladując jego wcześniejszy ton - dlaczego od paru dni nie spuszczasz ze mnie wzroku?
                - To ma chyba jakiś związek z tym, że zawsze zakładasz krótkie spódniczki i nosisz wyeksponowany dekolt, a ja lubię patrzeć – odparł spokojnie. Prychnęła jak rozjuszona kotka na tę odpowiedź, po czym, po dokładnym przeglądzie pierwszego paznokcia, zaczęła malować drugi.
                - Nie robię tego dla ciebie.
                - Jasne. – Specjalnie przedłużył ostatnią literkę, aby słówko zabrzmiało ironicznie. Odwróciła się gwałtownie, mrużąc oczy i zaciskając usta. Pędzelek w jej dłoni zadrżał i przejechała sobie nim po środkowym palcu.
                - Cholera – zaklęła cicho. Nigdy chyba nikt jej bardziej nie zaskoczył, jak w tym momencie Syriusz, który wstał ze swojego miejsca, podszedł do toaletki, wyciągnął wacik i nawodnił go zmywaczem, po czym delikatnie ujmując jej dłoń, zaczął ścierać zbędny różowy pasek.
                - To jakiś nowy sposób na zaciągnięcie dziewczyny do łóżka? – zapytała, kiedy wyczyścił już połowę palca.
                - Unikatowy – odparł szybko. Skończył wycierać drugą część i wyrzucił wacik do śmietnika, po czym wrócił na swoje poprzednie miejsce. – Możesz poinformować mnie czy działa – dodał z uśmiechem.
                - Niezbyt – odparła, zanurzając pędzel, aby zdobyć kolejną warstwę lakieru.
                Zapadła cisza, podczas której Black usilnie wpatrywał się w Meadowes  w skupieniu malującej paznokcie. Za nic by się do tego nie przyznała, ale ten dupek zaczynał ją rozpraszać. Usłyszała kiedy wstał z krzesła. Starając się, aby nie drżała jej ręka, kątem oka podglądała co teraz chce zrobić. Stanął za nią i powoli zniżył się w ukłonie, sięgając do jej ucha.
                - Podnieca mnie, kiedy zgrywasz niedostępną – szepnął do niej, jedną ręką odganiając wszystkie włosy na prawe ramię, odsłaniając lewą stronę szyi. Dorcas zaniemówiła. Ręka z pędzelkiem znieruchomiała, jakby kierowana własnym impulsem nerwowym. Zganiła siebie za dreszcz, który przeszedł przez jej ciało, kiedy Black złożył delikatnego niczym dotyk motyla całusa na jej szyi. Napięła mięśnie czekając na rozwój wydarzeń. Spojrzała w lustro akurat, aby zobaczyć jak jej głowa odchyla się na bok, dając chłopakowi lepszy dostęp do swojej szyi. Bardziej poczuła niż zobaczyła, że się uśmiecha, po czym składa na niej kolejny pocałunek. Tym razem nie zrobił tego szybko. Z niebywałą sprawnością przejechał językiem po kawałku skóry, aż poczuła, że miękną jej kolana. Zagryzła wargi powstrzymując jęk.
                Odsunęła się gwałtownie, kiedy drzwi nagle się otworzyły, ukazując w przejściu Lily. Stanęła zaskoczona, usta jej się rozwarły i gdyby nie powaga sytuacji, Meadowes roześmiała by się głośno z jej miny. Rudowłosa z niedowierzaniem przerzucała wzrok to na Dorcas to na Syriusza, starając się pojąć, czy to co właśnie zobaczyła, nie było tylko głupim figlem jej mózgu.
                Dorcas poczuła jak zaczynają palić ją policzki. Zgięła ręce w łokciach i sięgnęła do tyłu, stanowczo odsuwając od siebie Blacka. Następnie wstała pewnie, jakby przed chwilą nie wydarzyło się nic niezwykłego i podmuchała w paznokcie, dla szybszego wyschnięcia lakieru.
                - Nareszcie, Lily. Ten o to osobnik, skarbek, już wychodzi – znów użyła tego charakterystycznego tonu w czułym słowie, po czym z miłym uśmiechem wskazała mu drzwi. Chwilę przed tym jak ruszył do wyjścia ujrzała w jego oczach złośliwy błysk. Już teraz była przekonana, że  Łapa nie da jej spokoju, dopóki sprawy między nimi nie skończą się tak, jakby tego chciał. W łóżku.

               

- Nawet nie otwieraj ust – ostrzegła Dorcas od razu przyjaciółkę, po czym z głośnym westchnieniem opadła na łóżko i zasłoniła twarz rękoma. – To jest jakieś chore. Ciągle wlepia we mnie gały, aż w końcu przychodzi tu i prowokuje. Zresztą, sama widziałaś.
                - Jesteś pewna, że to on ciebie? – zapytała rudowłosa, na co Meadowes rzuciła jej ostre spojrzenie spod rzęs, zabierając dłonie z twarzy.
                - Że to niby moja wina? A co ja takiego robię?
                - Myślę, że Potter i Black są do siebie bardzo podobni.
                - A co, do cholery, ma z tym wszystkim wspólnego jeszcze Potter? Jego również uwodzę?
                - Chciałabym – mruknęła Lily do siebie. – Nic o tym nie wiem, ale zwróciło mi uwagę to, że ten gumochłon napala się bardziej, kiedy go ignoruję.
Dorcas szybko zmieniła swoją pozycję, gwałtownie unosząc się w pion.
                - Masz na myśli, że kiedy…
                - Ignorujesz Blacka to rzucasz mu nieme wyzwanie, tak – dokończyła za nią Evans, po czym usiadła obok niej na łóżku.
                - Pieprzeni samcy z ich popieprzonym ego – skomentowała Dorcas, po czym wygodnie ułożyła głowę na ramieniu przyjaciółki. – To oznacza, że jesteśmy w mniej więcej tej samej sytuacji.
                - Niestety nie masz racji, Dor – zaprzeczyła Evans, po czym odgarnęła włosy z ramiona przyjaciółki i przejechała palcem po widniejącej tam malince, zostawionej przez usta jednego z Huncwotów. – Potter nie ma aż takiej siły przyciągania, która pozwoliłaby mu zrobić mi to.


                James od razu spostrzegł, że jego przyjaciel jest w wyśmienitym humorze. Wpadł do dormitorium z szerokim uśmiechem na twarzy, nonszalancko odrzucając swoje opadające na ramiona włosy. Zatrzymał się na sekundę przed lustrem, aby strzepnąć niewidzialny pyłek z ramienia swojej krzaczastej koszuli i zerknąć na odbicie. Następnie rzucił się na łóżko i westchnął głośno.
                - Która tym razem? Blondynka czy brunetka? – zapytał Potter leżąc na swoim posłaniu, po czym podniósł nogę i opuścił ją tak, aby skrzyżować z drugą.
                - Żadna. – Padła zwięzła odpowiedź z sąsiedniego łóżka. James uniósł brwi zdziwiony.
                - A ten uśmiech to…?
- Myślę, że Dorcas na mnie leci – odpowiedział zgodnie z prawdą, z nutą przechwałki w głosie.
James zupełnie nie wierząc przyjacielowi, zaczął się śmiać na taką absurdalną nowinę. W końcu uspokoił się, dostrzegając pełen wyrzutu wzrok Syriusza i pojmując, że przyjaciel jednak mówił poważnie.
                - A niby na jakiej podstawie? – zapytał drwiąco.
                - Pfi, chciałbyś wiedzieć – prychnął Syriusz, po czym przewrócił się na bok i sięgnął po mapę. W dormitorium przez chwilę panowała cisza, kiedy studiował ją z uwagą przyglądając się, wciąż pozostającej w dormitorium, karteczce podpisanej Dorcas Meadowes, widniejącej blisko tej z napisem Lily Evans.
                - Jak już nie masz co robić, to zajmij się czymś pożytecznym i sprawdź, gdzie jest Snape – rozkazał James po chwili, po czym znudzony wyciągnął ze stojącej obok łóżka szuflady złotego znicza i bawił się nim, pozwalając mu odlecieć na wysokość wyciągnięcia ręki i łapiąc go zwinnie.
                - W męskiej na drugim piętrze – poinformował go Syriusz. – A co, nudzi ci się?
                - Troszeczkę – odparł zdawkowo okularnik, wypuszczając z dłoni znicza po raz kolejny.
                Black jeszcze raz zerknął na dormitorium dziewcząt, po czym zwinął mapę i z jękiem podniósł się z łóżka.
                - To co? Idziemy się z nim przywitać? – zapytał. Za odpowiedz posłużył mu szeroki uśmiech na twarzy Pottera.

                Lily znalazła Severusa przywiązanego liną do sklepienia na korytarzu na drugim piętrze. Szamotał się i robił co mógł, jednak zaczarowany sznur nie chciał ustąpić. Parę pierwszoklasistów zatrzymało się dokładnie pod ślizgonem, zastanawiając się czy mu pomóc, czy może lepiej zostawić. Poczuła w sercu ukłucie, kiedy go zobaczyła. Dostrzegając ją natychmiast zmienił wyraz twarzy, na taki, który wyraża wielkie cierpienie. Pomimo iż nie tego bardzo nie chciała i starała się powstrzymać, to jej serce dało się na to nabrać i poczuła ukłucie w środku. Odgoniła młodsze dzieci, po czym wyciągając różdżkę, wycelowała w sznur i wymamrotała zaklęcie. Błysnęło, jednak Snape pozostał na swoim miejscu. Wytrzeszczyła oczy, zaskoczona, że Huncwoci mogli być na tyle głupi, aby zablokować działanie innych zaklęć na sznurze. A co jeżeli przechodziłaby tędy McGonagall i zechciała go ściągnąć? Zdolności tych chłopaków pozwalały na to, aby jej się to nie udało. W tym momencie mógł tego dokonać albo Dumbledor, albo ten który użył zaklęcia blokującego. Wzruszyła bezradnie rękami w kierunku ślizgona, dając mu znać, że w tej sytuacji jest bezradna. Nie zdążyła odwrócić wzroku, kiedy jego usta wyszeptały słowo „proszę”, które poraziło ją jak prąd. Snape zranił ją niezmiernie w piątej klasie. Płakała za jego przyjaźnią przez wiele nocy, jednocześnie uparcie odmawiając przebaczenia, gdy o nie prosił pod jej dormitorium. Teraz znów czegoś od niej chciał. Mogła mu pokazać, że ma gdzieś jego głupie i puste słowa i po prostu odejść z dumą, ale jej natura zakładała pomoc. A w dodatku jest prefektem i w tym wypadku jej osobiste uczucie nie mogą mieć znaczenia.
                Znalazła Jamesa w Pokoju Wspólnym, flirtującego z jakąś blondyną. Uniosła brwi w politowaniu, mając na uwadze naiwność dziewczyny szczerze wierzącej w zainteresowanie Pottera jej osobą. Stał do niej tyłem, więc bez ceregieli podeszła do niego i uderzyła lekko w głowę. Odwrócił się zdziwiony, a kiedy zobaczył kto ośmielił się przerwać mu dotychczasowe zajęcie, uśmiechnął się szeroko.
                - Evans, cóż za miła niespodzianka. Czujesz się aż tak zazdrosna, gdy gadam z koleżanką, że postanowiłaś nam przerwać? – W odpowiedzi oberwał w tył głowy drugi raz, tyle że tym razem znacznie mocniej, jednak nawet tym nie udało jej się wymazać tego głupiego uśmiechu z jego twarzy.
                - Daruj sobie. Odczaruj Snape’a. – oparła, mówiąc od razu co chce od niego uzykać.
                - Nie. – Aż zachłystnęła się na jego stanowczą odmowę.
                - Słucham?
                - Nie mogę tego zrobić, ponieważ moje czary nie działają. Próbowałem już, słonko – odpowiedział jej gładko, przeczesując włosy palcami.
                - Masz mnie za idiotkę? – zapytała wściekła.
                - Ależ skąd! Wręcz przeciwnie, uważam że jesteś najinteligentniejszą os… - przerwał gwałtownie, kiedy po raz kolejny poczuł uderzenie. – To się zaczyna robić nudne – skomentował i wstał, odwracając się w jej kierunku i całkowicie ignorując prychającą za jego plecami, upokorzoną blondynkę. Ich ciała dzieliła odległość w postaci kanapy. Spostrzegł Blacka, który widząc Evans, domyślił się czego chciała i podszedł od tyłu do rudowłosej, czekając na rozwój wypadków.
                - Możemy rozpatrzyć tę sprawę na osobności? – zapytał okularnik, wyciągając dłoń w jej kierunku. Prychnęła w odpowiedzi i skierowała się w stronę schodów, nawet się nie odwracając, aby zobaczyć, czy Potter za nią idzie. Na górze weszła do męskiego dormitorium, ponieważ w jej wciąż znajdowała się Dorcas, która za wszelką cenę chciała uniknąć spotkania z Blackiem.
                - Odczaruj Snape’a – powtórzyła po raz kolejny, składając ramiona na piersi, kiedy James wszedł za nią i zamknął drzwi.
                - Dobra – zgodził się. Lily uniosła brwi zdziwiona i opuściła ręce.
                - Tak po prostu? – zapytała.
                - Oszalałaś? Ja też muszę coś z tego mieć.
                - Coś, to znaczy?
                - Może być… randka. – Uśmiechnął się uwodzicielsko, opierając o drzwi wejściowe.
                - Niech sobie jednak wisi – odpowiedziała na to i ruszyła w kierunku wyjścia. Stanęła przed Potterem zasłaniającym wejście. – Posuń się.
                Zmierzył śmiało wzrokiem jej postać, lustrując od góry do dołu i z powrotem. Od jego intensywnego spojrzenia poczuła ciarki na plecach.
                - Z tego też muszę coś mieć – odparł i zmienił pozycję na wygodniejszą. Jego plecy opierały się o drzwi, podczas gdy tyłek razem z nogami odstawały. Gdyby teraz magicznym sposobem zniknęły, Potter z pewnością upadł by do tyłu. Poczuła ogień w żyłach na tę jego odpowiedź. Że niby ma mu płacić za wyjście z dormitorium!?
                - Powiedzmy, że skoro nie chcesz randki, to niech to będzie prosty pocałunek. Albo dobra – ciągnął dalej widząc jak jej oczy zaczynają świecić ze złości – zwykły buziak. W policzek – dokończył, patrząc jak jej pięści zaciskają się. Uwielbiał te chwile, kiedy miał pełną kontrolę nad sytuacją a Evans, zupełnie bezbronna, nie wiedziała co robić i panikowała w duchu. Wiedział, że wygrana jest po jego stronie i czekał tylko na kapitulację rudowłosej.
                - Zgoda, ale – szybko uzupełniła, kiedy Potter pochylił twarz w jej stronę z uśmiechem – do tego pakietu dołączamy uwolnienie Snape’a. – Z satysfakcją obserwowała, jak jego wyraz twarzy  z radosnego zmienia się w zniesmaczony. – I dostaniesz szlaban. Nie mogę tego puścić płazem. Jestem prefektem – przypomniała mu z dumą.
                - Szlaban? Kolejny? Dobra, ale… – przerwał z uśmiechem, kiedy zaczęła wspinać się na palce.
                - My tego nigdy nie skończymy – warknęła, opadając z powrotem na pełne stopy i zakładając ramiona na piersi, mrugając szybko czym starała się odgonić łzy złości.  – Co jeszcze?
                - Nie wiesz, że jak dłużej przeciąga się ostateczne, to później jest ono o wiele przyjemniejsze? – zapytał i czekał aż zanalizuje dwuznaczne znaczenie jego słów. Zarumieniła się, kiedy wreszcie pojęła i opuściła ręce z piersi, jednocześnie robiąc krok w lewo, pokazując okularnikowi, że zamierza wyjść z tego pomieszczenia, choćby siłą. Jednak wtedy Snape dalej będzie wisiał na korytarzu. Nie miała wyjścia i James doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Co więcej, wszystko obracał na swoją korzyść i starał się zdobyć tyle ile zdoła w tej sytuacji. Kiwnął głową w aprobacie widząc jej kapitulację.  
                - Kończąc mój warunek, zanim mi niekulturalnie przerwałaś, szlaban ma być jednodniowy i na pewno nie z Filchem.
                - W porządku – odpowiedziała szybko, znowu wracając myślami do Severusa. Wzięła głęboki wdech, stanęła na palcach i przysunęła twarz do Pottera. Z trudnością zignorowała jego dłonie, które objęły jej biodra. Chcąc to mieć jak najszybciej za sobą, szybko cmoknęła go w policzek. Z satysfakcją opadła z powrotem na stopy, późno rejestrując, że James dalej trzyma ją w pasie. Skierowała na niego swój wściekły wzrok.
                - Zabieraj łapy – warknęła.
                - Myślę, że muszę ci się odwdzięczyć – odpowiedział jej z tym swoim huncwockim uśmiechem, przesuwając dłonie odrobinę wyżej i masując kciukami jej skórę przez warstwę materiału – taki przyjemny pocałunek nie może być tylko jednostronny.
                - Co!? – Ignorując jej pisk, wolno pochylił twarz i przycisnął usta do jej delikatnego policzka. Pozwolił sobie na pozostawienie ust na delikatnej skórze o chwilę dłużej niż było to konieczne, po czym, wciąż obejmując ją w pasie, przechylił głowę, aby jego usta znalazły się na wysokości jej ucha, po czym wyszeptał do niego pytanie:
                - Co jeszcze byś zrobiła dla tego ślizgona? W żadnej innej sytuacji nawet nie dyskutowałabyś na temat transakcji, kiedy jedna ze stron chciałaby w zamian pocałunek. Dodatkowo jestem pewien, że za to co zrobiłem przed chwilą, dostałbym po twarzy. No więc, słodka Lily? Jak daleko posuniesz się dla niego?
                Sapnęła z oburzenia i zrobiła krok do tyłu, aby jego ręce spadły z jej ciała. Następnie wytarła usta dłonią, jakby miała na sobie truciznę oraz łapiąc za rękaw, przetarła kilka razy skórę na policzku.
                - Nie mam na ciebie słów – wyszeptała gniewnie, czując ogarniające ją poniżenie, kiedy zorientowała się, że jednak miał rację na swój sposób. Dla jednego błagalnego spojrzenia swojego byłego przyjaciela, stała teraz tutaj, z najbardziej znienawidzonym chłopakiem jej życia i dawała się pocałować. A nawet sama całowała! Nieprawdopodobne.  Podniosła rękę do góry, aby rękaw wrócił na swoje miejsce przed jej dłonią.
                - Bo mam rację?
                - Nie, Potter. – Za nic nie przyznałaby się, że jednak ją ma. - Ponieważ jesteś takim idiotą. Zdejmij Severusa – rozkazała jeszcze, zanim wymijając go wyszła z sali.
***
I jest w ten weekend, jak zapowiadałam. Za błędy przepraszam, ale nie zdążyłam jednak zrobić końcowej korekty. Jeżeli coś znajdziecie, stylistycznego, nielogicznego, ortograficznego, interpunkcyjnego, czy jakiegoś tam jeszcze, to proszę napisać, a natychmiast poprawię. Czy jest coś, co chcielibyście przeczytać? Jakaś sytuacja, konflikt, pocałunek czy cokolwiek? Jeżeli tak, to możecie się śmiało wypowiedzieć, bo ja już powoli nie wiem jak mam ciągnąć te wątki i wymyślam coś na bieżąco. Mam nadzieję, że was nie nudzi. Miłego długiego weekendu, który już się kończy, niestety. Do napisania!

17 komentarzy:

  1. Czy mi się wydaje czy tekst powtarza sie dwa razy? Bo mam wrażenie że coś tu nie gra. Jeśli chodzi o błędy to pisze się Dumbledore. Co by tu jeszcze hm... Lubię twoją Dorcas, a James jest wspaniały! Tak więc zdecydowanie więcej James'a może być odrobinkę wredny dla Lily ale duuuuuuużo James'a prosze ;>
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę fajny blog, przeczytałam wszystko od razu i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)
    Zapraszam też do mnie ;)
    http://hogwart-za-czasow-huncwotow.blogspot.com/
    Dorcas

    OdpowiedzUsuń
  3. może za krótki, może za długo się czekało, ale REWELACJA, serio. nie chcę Cię w żaden sposób urazić, ani też obrazić, ale twój styl pisania jest prosty przez co tak bardzo mi się podoba, nie starasz się na siłę tak jak wiele autorek stworzyć coś "ambitniejszego" (gdzie zazwyczaj im to nie wychodzi i powstaje wielka klapa).
    Bardzo lubię czytać twoje opowiadanie, bo jest po prostu fajne i nie mogę sie doczekać nowości :)

    ps: wielki plus za tak dobrze wykreowanych bohaterów.
    no i uwielbiam James'a !!! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Wpadłam przypadkiem i naprawdę mi się podoba. Dialogi są bardzo naturalne, a James jest niemożliwie uroczy. I ogólnie rzecz biorąc Twój styl jest z każdym rozdziałem coraz lepszy, to wielka przyjemność czytać Ciebie.
    Na pewno jeszcze wpadnę, więc pisz,pisz, pisz! Weny życzę i czasu wolnego, i chęci!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że dopiero po świętach, 28/29 grudnia.

      Usuń
    2. Jednak rozdział pojawi się później, bo dopadło mnie jakieś wstrętne choróbsko i leże w łóżku walcząc z ciągłą sennością. Wybaczcie.

      Usuń
  6. Hej :) Nie wiem, czy jeszcze mnie pamiętasz, bo dawno mnie nie było w blogowym świecie, ale mam jednak cichą nadzieję, że skojarzysz kogoś takiego jak Olar :)
    Widzę, że mam trochę notek do nadrobienia i obiecuję się zabrać za czytanie w najbliższym czasie.
    Tymczasem mogę Cię zaprosić na niedługi post u mnie, może troszkę Cię zainteresuje :).

    Wesołych świąt!

    [liliowa-magia]

    OdpowiedzUsuń

  7. Zostałas nominowana do Liebster Award szczegóły na moim blogu http://pokochaj--huncwota.blogspot.com/p/liebster-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja Ci nic nie wyrzucam, ani - broń Boże - nie popędzam, ale muszę spytać: kiedy nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę nie jestem w stanie tego stwierdzić. W mojej szkole kompletnie oszaleli i jak nie ma 3 sprawdzianów w tygodniu plus codziennie jakiejś kartkówki to wtedy są chorzy. Codziennie po szkole mam godzinkę czasu wolnego, a resztę spędzam przy książkach. W weekendy natomiast spotykam się ze znajomymi, czego nie mam czasu robić w tygodniu. Możliwe, że dopiero na ferie sytuacja się ustabilizuje :(

      Usuń
  9. Hej, pamiętasz o nas jeszcze? A jesli o nas nie, to chociaż o blogu? Nie to że Cię popedzam, ale byłoby miło gdybyś napisała co i jak.
    Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Odpowiedzi
    1. Wow. Nie mogę uwierzyć, że naprawdę ktoś jeszcze tutaj zagląda i czeka. To niesamowite uczucie, jest mi niezmiernie miło i jestem tym zachwycona. Otoż o nikim nie zapomniałam (a przynajmniej się staram), jednak moje pomysły spakowały walizki, powiedziały arrivederci i wyniosły się na długie wakacje (jak widać). W dokumentach mam już 4 pliki, w których znajdują się robocze wersje początku następnego rozdziału, jednak żadnego z nich nie udało mi się rozwinąć, aby wyjść poza jedną stronę. Także czasu przewidzieć nie mogę; jedynie jestem w stanie zapewnić, iż ciągle próbuję coś skrobać. Dziękuję za Twoje dopytywania, które mega podnoszą na duchu :)

      Usuń
    2. Nie będę na Ciebie naciskać, ani niczego wymuszać, bo sama mam u siebie to samo. Za to wiem, że kiedy po paru miesiącach nieobecności na blogu ktoś się mnie pytał o kolejny rozdział prawie krzyknęłam z radości. Także nie czyj presji i jeśli nic z tego co napisałaś Cie nie zadowala zacznij jeszcze raz od nowa, mi to pare razy pomogło. W kazdym razie cieszę się, że nie zostawiłaś bloga i starasz się coś pisać.
      Pozdrawiam i mam nadzieje że sna do Ciebie wróci ;)

      Usuń
  11. Już prawie rok odkąd nie ma rozdziału:(

    lily-evans-i-james-potter.blogspot.com

    Ostatnio też zaczęłam pisać, zapraszam ^
    A ty szybko wróć do pisania:)

    OdpowiedzUsuń
  12. 29 year old Speech Pathologist Nikolas Klejin, hailing from Madoc enjoys watching movies like Destiny in Space and Sailing. Took a trip to Ironbridge Gorge and drives a Ferrari 625 TRC Spider. Odwiedz ten link

    OdpowiedzUsuń