Zaśmiała się z tego kiepskiego
komplementu. Chłopak był na swój sposób uroczy. No i te jego loczki - takie pociągające. Potargała tę jego brązową
czuprynę i pocałowała w policzek, znowu się śmiejąc, kiedy chłopak zaczerwienił
się z przejęcia. W końcu nie byle kto może być całowany przez Dorcas Meadowes.
Szepnęła mu na ucho – przy okazji przejeżdżając po nim językiem i z zachwytem
spostrzegając, że zadrżał – pikantne słowa na pożegnanie, po czym wycofała się
zza rogu Pokoju Wspólnego. Pierwszym, co rzuciło jej się w oczy były
zmarszczone brwi Syriusza Blacka, który uparcie się w nią wpatrywał. Od
jakiegoś czasu przestała zwracać na to uwagę, jednak ten wzrok powoli zaczynał
ją niepokoić. Przeszła obok niego, perfekcyjnie udając obojętność i przysiadła
się do Lily, która zawzięcie czytała jakąś książkę i nie zwracała uwagi na
otoczenie. Westchnęła głośno licząc na odrobinę uwagi z jej strony, jednak się
przeliczyła. Evans nawet nie zerknęła w jej stronę. Podniosła się z sofy i
odrzuciła włosy. Przechyliła głowę trochę na bok i ułożyła usta w dziubek, aby
pokazać wszystkim swoje sceptyczne nastawienie. Pomyślała, że może jednak iść
pomalować paznokcie na wściekle różowy kolor
i wspięła się schodami do dormitorium dziewcząt. Nie minęły dwie minuty,
kiedy do pokoju za nią wpadł Black. Przewróciła teatralnie oczami. Jego zachowanie
powoli podchodziło pod prześladowanie.
-
Słucham pana – odezwała się pierwsza, grzebiąc w swojej wielkiej kosmetyczce w
poszukiwaniu wyżej wymienionej rzeczy. Złożył ramiona na piersi i popatrzył na
nią z góry. W tym swoim kraciastym sweterku i luźnych spodniach, wyglądał
niezwykle pociągająco. Kiedy już wykonał manewr z rękami, jego muskuły stały
się bardziej widoczne.
- Mam
się domyślić sama? – zapytała sarkastycznie, ostentacyjnie odwracając wzrok.
-
Myślę, że specjalnie to robisz, słonko – odparł spokojnie, błyskając w uśmiechu
swoimi białymi zębami. Teraz to ona uniosła brwi, odwracając z powrotem głowę w jego stronę, trzymając różowy lakier w lewej ręce.
- To ja
coś ci robię? – zapytała zdziwiona, zakładając nogę na nogę w taki sposób, aby
wyeksponować ich smukłość. Czarna spódniczka kończyła się wraz z końcem uda, a
falbanki, doczepione na końcu, unosiły się przy każdym najmniejszym nawet
ruchu. Uśmiechnęła się do siebie w duchu, kiedy Syriusz przesunął po nich
wzrokiem. Odwróciła się do niego tyłem, pozwalając bufiastej spódniczce
odsłonić nieco większy kawałek nogi i ruszyła w kierunku swojego kącika do
malowania pazurków.
- Och,
nie udawaj – mruknął i usiadł na krześle stojącej po przeciwnej stronie toaletki,
aby wpatrywać się w Dorcas, kiedy ta usiadła przed lustrem, odkręciła lakier i,
zostawiając uprzednio nadmiar farby na brzegach słoiczka, przejechała
precyzyjnie pędzelkiem po paznokciach.
-
Wytłumaczysz mi, słonko – dodała z drwiną, naśladując jego wcześniejszy ton -
dlaczego od paru dni nie spuszczasz ze mnie wzroku?
- To ma
chyba jakiś związek z tym, że zawsze zakładasz krótkie spódniczki i nosisz
wyeksponowany dekolt, a ja lubię patrzeć – odparł spokojnie. Prychnęła jak
rozjuszona kotka na tę odpowiedź, po czym, po dokładnym przeglądzie pierwszego
paznokcia, zaczęła malować drugi.
- Nie
robię tego dla ciebie.
-
Jasne. – Specjalnie przedłużył ostatnią literkę, aby słówko zabrzmiało
ironicznie. Odwróciła się gwałtownie, mrużąc oczy i zaciskając usta. Pędzelek w
jej dłoni zadrżał i przejechała sobie nim po środkowym palcu.
-
Cholera – zaklęła cicho. Nigdy chyba nikt jej bardziej nie zaskoczył, jak w tym
momencie Syriusz, który wstał ze swojego miejsca, podszedł do toaletki,
wyciągnął wacik i nawodnił go zmywaczem, po czym delikatnie ujmując jej dłoń,
zaczął ścierać zbędny różowy pasek.
- To
jakiś nowy sposób na zaciągnięcie dziewczyny do łóżka? – zapytała, kiedy
wyczyścił już połowę palca.
-
Unikatowy – odparł szybko. Skończył wycierać drugą część i wyrzucił wacik do
śmietnika, po czym wrócił na swoje poprzednie miejsce. – Możesz poinformować mnie
czy działa – dodał z uśmiechem.
-
Niezbyt – odparła, zanurzając pędzel, aby zdobyć kolejną warstwę lakieru.
Zapadła
cisza, podczas której Black usilnie wpatrywał się w Meadowes w skupieniu malującej paznokcie. Za nic by
się do tego nie przyznała, ale ten dupek zaczynał ją rozpraszać. Usłyszała
kiedy wstał z krzesła. Starając się, aby nie drżała jej ręka, kątem oka podglądała
co teraz chce zrobić. Stanął za nią i powoli zniżył się w ukłonie, sięgając do
jej ucha.
-
Podnieca mnie, kiedy zgrywasz niedostępną – szepnął do niej, jedną ręką
odganiając wszystkie włosy na prawe ramię, odsłaniając lewą stronę szyi. Dorcas
zaniemówiła. Ręka z pędzelkiem znieruchomiała, jakby kierowana własnym impulsem
nerwowym. Zganiła siebie za dreszcz, który przeszedł przez jej ciało, kiedy
Black złożył delikatnego niczym dotyk motyla całusa na jej szyi. Napięła
mięśnie czekając na rozwój wydarzeń. Spojrzała w lustro akurat, aby zobaczyć
jak jej głowa odchyla się na bok, dając chłopakowi lepszy dostęp do swojej
szyi. Bardziej poczuła niż zobaczyła, że się uśmiecha, po czym składa na niej kolejny
pocałunek. Tym razem nie zrobił tego szybko. Z niebywałą sprawnością przejechał
językiem po kawałku skóry, aż poczuła, że miękną jej kolana. Zagryzła wargi powstrzymując
jęk.
Odsunęła
się gwałtownie, kiedy drzwi nagle się otworzyły, ukazując w przejściu Lily.
Stanęła zaskoczona, usta jej się rozwarły i gdyby nie powaga sytuacji, Meadowes
roześmiała by się głośno z jej miny. Rudowłosa z niedowierzaniem przerzucała
wzrok to na Dorcas to na Syriusza, starając się pojąć, czy to co właśnie
zobaczyła, nie było tylko głupim figlem jej mózgu.
Dorcas
poczuła jak zaczynają palić ją policzki. Zgięła ręce w łokciach i sięgnęła do
tyłu, stanowczo odsuwając od siebie Blacka. Następnie wstała pewnie, jakby
przed chwilą nie wydarzyło się nic niezwykłego i podmuchała w paznokcie, dla
szybszego wyschnięcia lakieru.
-
Nareszcie, Lily. Ten o to osobnik, skarbek, już wychodzi – znów użyła tego
charakterystycznego tonu w czułym słowie, po czym z miłym uśmiechem wskazała mu
drzwi. Chwilę przed tym jak ruszył do wyjścia ujrzała w jego oczach złośliwy
błysk. Już teraz była przekonana, że
Łapa nie da jej spokoju, dopóki sprawy między nimi nie skończą się tak,
jakby tego chciał. W łóżku.
- Nawet nie otwieraj ust – ostrzegła
Dorcas od razu przyjaciółkę, po czym z głośnym westchnieniem opadła na łóżko i
zasłoniła twarz rękoma. – To jest jakieś chore. Ciągle wlepia we mnie gały, aż
w końcu przychodzi tu i prowokuje. Zresztą, sama widziałaś.
-
Jesteś pewna, że to on ciebie? – zapytała rudowłosa, na co Meadowes rzuciła jej
ostre spojrzenie spod rzęs, zabierając dłonie z twarzy.
- Że to
niby moja wina? A co ja takiego robię?
-
Myślę, że Potter i Black są do siebie bardzo podobni.
- A co,
do cholery, ma z tym wszystkim wspólnego jeszcze Potter? Jego również uwodzę?
-
Chciałabym – mruknęła Lily do siebie. – Nic o tym nie wiem, ale zwróciło mi
uwagę to, że ten gumochłon napala się bardziej, kiedy go ignoruję.
Dorcas szybko zmieniła swoją
pozycję, gwałtownie unosząc się w pion.
- Masz
na myśli, że kiedy…
-
Ignorujesz Blacka to rzucasz mu nieme wyzwanie, tak – dokończyła za nią Evans,
po czym usiadła obok niej na łóżku.
- Pieprzeni
samcy z ich popieprzonym ego – skomentowała Dorcas, po czym wygodnie ułożyła
głowę na ramieniu przyjaciółki. – To oznacza, że jesteśmy w mniej więcej tej
samej sytuacji.
-
Niestety nie masz racji, Dor – zaprzeczyła Evans, po czym odgarnęła włosy z
ramiona przyjaciółki i przejechała palcem po widniejącej tam malince,
zostawionej przez usta jednego z Huncwotów. – Potter nie ma aż takiej siły
przyciągania, która pozwoliłaby mu zrobić mi to.
James
od razu spostrzegł, że jego przyjaciel jest w wyśmienitym humorze. Wpadł do
dormitorium z szerokim uśmiechem na twarzy, nonszalancko odrzucając swoje
opadające na ramiona włosy. Zatrzymał się na sekundę przed lustrem, aby
strzepnąć niewidzialny pyłek z ramienia swojej krzaczastej koszuli i zerknąć na
odbicie. Następnie rzucił się na łóżko i westchnął głośno.
- Która
tym razem? Blondynka czy brunetka? – zapytał Potter leżąc na swoim posłaniu, po
czym podniósł nogę i opuścił ją tak, aby skrzyżować z drugą.
-
Żadna. – Padła zwięzła odpowiedź z sąsiedniego łóżka. James uniósł brwi
zdziwiony.
- A ten
uśmiech to…?
- Myślę, że Dorcas na mnie leci –
odpowiedział zgodnie z prawdą, z nutą przechwałki w głosie.
James zupełnie nie wierząc
przyjacielowi, zaczął się śmiać na taką absurdalną nowinę. W końcu uspokoił
się, dostrzegając pełen wyrzutu wzrok Syriusza i pojmując, że przyjaciel jednak
mówił poważnie.
- A
niby na jakiej podstawie? – zapytał drwiąco.
- Pfi,
chciałbyś wiedzieć – prychnął Syriusz, po czym przewrócił się na bok i sięgnął
po mapę. W dormitorium przez chwilę panowała cisza, kiedy studiował ją z uwagą przyglądając
się, wciąż pozostającej w dormitorium, karteczce podpisanej Dorcas Meadowes,
widniejącej blisko tej z napisem Lily Evans.
- Jak
już nie masz co robić, to zajmij się czymś pożytecznym i sprawdź, gdzie jest
Snape – rozkazał James po chwili, po czym znudzony wyciągnął ze stojącej obok
łóżka szuflady złotego znicza i bawił się nim, pozwalając mu odlecieć na
wysokość wyciągnięcia ręki i łapiąc go zwinnie.
- W
męskiej na drugim piętrze – poinformował go Syriusz. – A co, nudzi ci się?
-
Troszeczkę – odparł zdawkowo okularnik, wypuszczając z dłoni znicza po raz
kolejny.
Black
jeszcze raz zerknął na dormitorium dziewcząt, po czym zwinął mapę i z jękiem
podniósł się z łóżka.
- To
co? Idziemy się z nim przywitać? – zapytał. Za odpowiedz posłużył mu szeroki
uśmiech na twarzy Pottera.
Lily
znalazła Severusa przywiązanego liną do sklepienia na korytarzu na drugim
piętrze. Szamotał się i robił co mógł, jednak zaczarowany sznur nie chciał
ustąpić. Parę pierwszoklasistów zatrzymało się dokładnie pod ślizgonem,
zastanawiając się czy mu pomóc, czy może lepiej zostawić. Poczuła w sercu
ukłucie, kiedy go zobaczyła. Dostrzegając ją natychmiast zmienił wyraz twarzy,
na taki, który wyraża wielkie cierpienie. Pomimo iż nie tego bardzo nie chciała
i starała się powstrzymać, to jej serce dało się na to nabrać i poczuła ukłucie
w środku. Odgoniła młodsze dzieci, po czym wyciągając różdżkę, wycelowała w
sznur i wymamrotała zaklęcie. Błysnęło, jednak Snape pozostał na swoim miejscu.
Wytrzeszczyła oczy, zaskoczona, że Huncwoci mogli być na tyle głupi, aby zablokować
działanie innych zaklęć na sznurze. A co jeżeli przechodziłaby tędy McGonagall
i zechciała go ściągnąć? Zdolności tych chłopaków pozwalały na to, aby jej się
to nie udało. W tym momencie mógł tego dokonać albo Dumbledor, albo ten który
użył zaklęcia blokującego. Wzruszyła bezradnie rękami w kierunku ślizgona,
dając mu znać, że w tej sytuacji jest bezradna. Nie zdążyła odwrócić wzroku,
kiedy jego usta wyszeptały słowo „proszę”, które poraziło ją jak prąd. Snape
zranił ją niezmiernie w piątej klasie. Płakała za jego przyjaźnią przez wiele
nocy, jednocześnie uparcie odmawiając przebaczenia, gdy o nie prosił pod jej
dormitorium. Teraz znów czegoś od niej chciał. Mogła mu pokazać, że ma gdzieś
jego głupie i puste słowa i po prostu odejść z dumą, ale jej natura zakładała
pomoc. A w dodatku jest prefektem i w tym wypadku jej osobiste uczucie nie mogą
mieć znaczenia.
Znalazła
Jamesa w Pokoju Wspólnym, flirtującego z jakąś blondyną. Uniosła brwi w
politowaniu, mając na uwadze naiwność dziewczyny szczerze wierzącej w
zainteresowanie Pottera jej osobą. Stał do niej tyłem, więc bez ceregieli
podeszła do niego i uderzyła lekko w głowę. Odwrócił się zdziwiony, a kiedy
zobaczył kto ośmielił się przerwać mu dotychczasowe zajęcie, uśmiechnął się
szeroko.
-
Evans, cóż za miła niespodzianka. Czujesz się aż tak zazdrosna, gdy gadam z
koleżanką, że postanowiłaś nam przerwać? – W odpowiedzi oberwał w tył głowy
drugi raz, tyle że tym razem znacznie mocniej, jednak nawet tym nie udało jej
się wymazać tego głupiego uśmiechu z jego twarzy.
- Daruj
sobie. Odczaruj Snape’a. – oparła, mówiąc od razu co chce od niego uzykać.
- Nie.
– Aż zachłystnęła się na jego stanowczą odmowę.
-
Słucham?
- Nie
mogę tego zrobić, ponieważ moje czary nie działają. Próbowałem już, słonko –
odpowiedział jej gładko, przeczesując włosy palcami.
- Masz
mnie za idiotkę? – zapytała wściekła.
- Ależ
skąd! Wręcz przeciwnie, uważam że jesteś najinteligentniejszą os… - przerwał
gwałtownie, kiedy po raz kolejny poczuł uderzenie. – To się zaczyna robić nudne
– skomentował i wstał, odwracając się w jej kierunku i całkowicie ignorując
prychającą za jego plecami, upokorzoną blondynkę. Ich ciała dzieliła odległość
w postaci kanapy. Spostrzegł Blacka, który widząc Evans, domyślił się czego chciała
i podszedł od tyłu do rudowłosej, czekając na rozwój wypadków.
-
Możemy rozpatrzyć tę sprawę na osobności? – zapytał okularnik, wyciągając dłoń
w jej kierunku. Prychnęła w odpowiedzi i skierowała się w stronę schodów, nawet
się nie odwracając, aby zobaczyć, czy Potter za nią idzie. Na górze weszła do
męskiego dormitorium, ponieważ w jej wciąż znajdowała się Dorcas, która za
wszelką cenę chciała uniknąć spotkania z Blackiem.
-
Odczaruj Snape’a – powtórzyła po raz kolejny, składając ramiona na piersi,
kiedy James wszedł za nią i zamknął drzwi.
- Dobra
– zgodził się. Lily uniosła brwi zdziwiona i opuściła ręce.
- Tak
po prostu? – zapytała.
-
Oszalałaś? Ja też muszę coś z tego mieć.
- Coś,
to znaczy?
- Może
być… randka. – Uśmiechnął się uwodzicielsko, opierając o drzwi wejściowe.
- Niech
sobie jednak wisi – odpowiedziała na to i ruszyła w kierunku wyjścia. Stanęła
przed Potterem zasłaniającym wejście. – Posuń się.
Zmierzył
śmiało wzrokiem jej postać, lustrując od góry do dołu i z powrotem. Od jego
intensywnego spojrzenia poczuła ciarki na plecach.
- Z
tego też muszę coś mieć – odparł i zmienił pozycję na wygodniejszą. Jego plecy
opierały się o drzwi, podczas gdy tyłek razem z nogami odstawały. Gdyby teraz
magicznym sposobem zniknęły, Potter z pewnością upadł by do tyłu. Poczuła ogień
w żyłach na tę jego odpowiedź. Że niby ma mu płacić za wyjście z dormitorium!?
-
Powiedzmy, że skoro nie chcesz randki, to niech to będzie prosty pocałunek.
Albo dobra – ciągnął dalej widząc jak jej oczy zaczynają świecić ze złości –
zwykły buziak. W policzek – dokończył, patrząc jak jej pięści zaciskają się.
Uwielbiał te chwile, kiedy miał pełną kontrolę nad sytuacją a Evans, zupełnie
bezbronna, nie wiedziała co robić i panikowała w duchu. Wiedział, że wygrana
jest po jego stronie i czekał tylko na kapitulację rudowłosej.
-
Zgoda, ale – szybko uzupełniła, kiedy Potter pochylił twarz w jej stronę z
uśmiechem – do tego pakietu dołączamy uwolnienie Snape’a. – Z satysfakcją
obserwowała, jak jego wyraz twarzy z
radosnego zmienia się w zniesmaczony. – I dostaniesz szlaban. Nie mogę tego
puścić płazem. Jestem prefektem – przypomniała mu z dumą.
- Szlaban?
Kolejny? Dobra, ale… – przerwał z uśmiechem, kiedy zaczęła wspinać się na
palce.
- My
tego nigdy nie skończymy – warknęła, opadając z powrotem na pełne stopy i
zakładając ramiona na piersi, mrugając szybko czym starała się odgonić łzy
złości. – Co jeszcze?
- Nie
wiesz, że jak dłużej przeciąga się ostateczne, to później jest ono o wiele
przyjemniejsze? – zapytał i czekał aż zanalizuje dwuznaczne znaczenie jego
słów. Zarumieniła się, kiedy wreszcie pojęła i opuściła ręce z piersi,
jednocześnie robiąc krok w lewo, pokazując okularnikowi, że zamierza wyjść z
tego pomieszczenia, choćby siłą. Jednak wtedy Snape dalej będzie wisiał na
korytarzu. Nie miała wyjścia i James doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Co więcej,
wszystko obracał na swoją korzyść i starał się zdobyć tyle ile zdoła w tej
sytuacji. Kiwnął głową w aprobacie widząc jej kapitulację.
-
Kończąc mój warunek, zanim mi niekulturalnie przerwałaś, szlaban ma być
jednodniowy i na pewno nie z Filchem.
- W
porządku – odpowiedziała szybko, znowu wracając myślami do Severusa. Wzięła
głęboki wdech, stanęła na palcach i przysunęła twarz do Pottera. Z trudnością
zignorowała jego dłonie, które objęły jej biodra. Chcąc to mieć jak najszybciej
za sobą, szybko cmoknęła go w policzek. Z satysfakcją opadła z powrotem na
stopy, późno rejestrując, że James dalej trzyma ją w pasie. Skierowała na niego
swój wściekły wzrok.
-
Zabieraj łapy – warknęła.
-
Myślę, że muszę ci się odwdzięczyć – odpowiedział jej z tym swoim huncwockim
uśmiechem, przesuwając dłonie odrobinę wyżej i masując kciukami jej skórę przez
warstwę materiału – taki przyjemny pocałunek nie może być tylko jednostronny.
- Co!?
– Ignorując jej pisk, wolno pochylił twarz i przycisnął usta do jej delikatnego
policzka. Pozwolił sobie na pozostawienie ust na delikatnej skórze o chwilę
dłużej niż było to konieczne, po czym, wciąż obejmując ją w pasie, przechylił
głowę, aby jego usta znalazły się na wysokości jej ucha, po czym wyszeptał do
niego pytanie:
- Co
jeszcze byś zrobiła dla tego ślizgona? W żadnej innej sytuacji nawet nie
dyskutowałabyś na temat transakcji, kiedy jedna ze stron chciałaby w zamian pocałunek.
Dodatkowo jestem pewien, że za to co zrobiłem przed chwilą, dostałbym po
twarzy. No więc, słodka Lily? Jak daleko posuniesz się dla niego?
Sapnęła
z oburzenia i zrobiła krok do tyłu, aby jego ręce spadły z jej ciała. Następnie
wytarła usta dłonią, jakby miała na sobie truciznę oraz łapiąc za rękaw,
przetarła kilka razy skórę na policzku.
- Nie
mam na ciebie słów – wyszeptała gniewnie, czując ogarniające ją poniżenie,
kiedy zorientowała się, że jednak miał rację na swój sposób. Dla jednego
błagalnego spojrzenia swojego byłego przyjaciela, stała teraz tutaj, z
najbardziej znienawidzonym chłopakiem jej życia i dawała się pocałować. A nawet
sama całowała! Nieprawdopodobne.
Podniosła rękę do góry, aby rękaw wrócił na swoje miejsce przed jej
dłonią.
- Bo mam
rację?
- Nie,
Potter. – Za nic nie przyznałaby się, że jednak ją ma. - Ponieważ jesteś takim
idiotą. Zdejmij Severusa – rozkazała jeszcze, zanim wymijając go wyszła z sali.
***
I jest w ten weekend, jak zapowiadałam. Za błędy przepraszam, ale nie zdążyłam jednak zrobić końcowej korekty. Jeżeli coś znajdziecie, stylistycznego, nielogicznego, ortograficznego, interpunkcyjnego, czy jakiegoś tam jeszcze, to proszę napisać, a natychmiast poprawię. Czy jest coś, co chcielibyście przeczytać? Jakaś sytuacja, konflikt, pocałunek czy cokolwiek? Jeżeli tak, to możecie się śmiało wypowiedzieć, bo ja już powoli nie wiem jak mam ciągnąć te wątki i wymyślam coś na bieżąco. Mam nadzieję, że was nie nudzi. Miłego długiego weekendu, który już się kończy, niestety. Do napisania!
Czy mi się wydaje czy tekst powtarza sie dwa razy? Bo mam wrażenie że coś tu nie gra. Jeśli chodzi o błędy to pisze się Dumbledore. Co by tu jeszcze hm... Lubię twoją Dorcas, a James jest wspaniały! Tak więc zdecydowanie więcej James'a może być odrobinkę wredny dla Lily ale duuuuuuużo James'a prosze ;>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Naprawdę fajny blog, przeczytałam wszystko od razu i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńZapraszam też do mnie ;)
http://hogwart-za-czasow-huncwotow.blogspot.com/
Dorcas
może za krótki, może za długo się czekało, ale REWELACJA, serio. nie chcę Cię w żaden sposób urazić, ani też obrazić, ale twój styl pisania jest prosty przez co tak bardzo mi się podoba, nie starasz się na siłę tak jak wiele autorek stworzyć coś "ambitniejszego" (gdzie zazwyczaj im to nie wychodzi i powstaje wielka klapa).
OdpowiedzUsuńBardzo lubię czytać twoje opowiadanie, bo jest po prostu fajne i nie mogę sie doczekać nowości :)
ps: wielki plus za tak dobrze wykreowanych bohaterów.
no i uwielbiam James'a !!! :D
Wpadłam przypadkiem i naprawdę mi się podoba. Dialogi są bardzo naturalne, a James jest niemożliwie uroczy. I ogólnie rzecz biorąc Twój styl jest z każdym rozdziałem coraz lepszy, to wielka przyjemność czytać Ciebie.
OdpowiedzUsuńNa pewno jeszcze wpadnę, więc pisz,pisz, pisz! Weny życzę i czasu wolnego, i chęci!
Pozdrawiam
Kiedy nowy rozdział?
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że dopiero po świętach, 28/29 grudnia.
UsuńJednak rozdział pojawi się później, bo dopadło mnie jakieś wstrętne choróbsko i leże w łóżku walcząc z ciągłą sennością. Wybaczcie.
UsuńHej :) Nie wiem, czy jeszcze mnie pamiętasz, bo dawno mnie nie było w blogowym świecie, ale mam jednak cichą nadzieję, że skojarzysz kogoś takiego jak Olar :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że mam trochę notek do nadrobienia i obiecuję się zabrać za czytanie w najbliższym czasie.
Tymczasem mogę Cię zaprosić na niedługi post u mnie, może troszkę Cię zainteresuje :).
Wesołych świąt!
[liliowa-magia]
OdpowiedzUsuńZostałas nominowana do Liebster Award szczegóły na moim blogu http://pokochaj--huncwota.blogspot.com/p/liebster-awards.html
Ja Ci nic nie wyrzucam, ani - broń Boże - nie popędzam, ale muszę spytać: kiedy nowy rozdział?
OdpowiedzUsuńNaprawdę nie jestem w stanie tego stwierdzić. W mojej szkole kompletnie oszaleli i jak nie ma 3 sprawdzianów w tygodniu plus codziennie jakiejś kartkówki to wtedy są chorzy. Codziennie po szkole mam godzinkę czasu wolnego, a resztę spędzam przy książkach. W weekendy natomiast spotykam się ze znajomymi, czego nie mam czasu robić w tygodniu. Możliwe, że dopiero na ferie sytuacja się ustabilizuje :(
UsuńHej, pamiętasz o nas jeszcze? A jesli o nas nie, to chociaż o blogu? Nie to że Cię popedzam, ale byłoby miło gdybyś napisała co i jak.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę mnóstwa weny ;)
Kiedy nowy rozdział?
OdpowiedzUsuńWow. Nie mogę uwierzyć, że naprawdę ktoś jeszcze tutaj zagląda i czeka. To niesamowite uczucie, jest mi niezmiernie miło i jestem tym zachwycona. Otoż o nikim nie zapomniałam (a przynajmniej się staram), jednak moje pomysły spakowały walizki, powiedziały arrivederci i wyniosły się na długie wakacje (jak widać). W dokumentach mam już 4 pliki, w których znajdują się robocze wersje początku następnego rozdziału, jednak żadnego z nich nie udało mi się rozwinąć, aby wyjść poza jedną stronę. Także czasu przewidzieć nie mogę; jedynie jestem w stanie zapewnić, iż ciągle próbuję coś skrobać. Dziękuję za Twoje dopytywania, które mega podnoszą na duchu :)
UsuńNie będę na Ciebie naciskać, ani niczego wymuszać, bo sama mam u siebie to samo. Za to wiem, że kiedy po paru miesiącach nieobecności na blogu ktoś się mnie pytał o kolejny rozdział prawie krzyknęłam z radości. Także nie czyj presji i jeśli nic z tego co napisałaś Cie nie zadowala zacznij jeszcze raz od nowa, mi to pare razy pomogło. W kazdym razie cieszę się, że nie zostawiłaś bloga i starasz się coś pisać.
UsuńPozdrawiam i mam nadzieje że sna do Ciebie wróci ;)
Już prawie rok odkąd nie ma rozdziału:(
OdpowiedzUsuńlily-evans-i-james-potter.blogspot.com
Ostatnio też zaczęłam pisać, zapraszam ^
A ty szybko wróć do pisania:)
29 year old Speech Pathologist Nikolas Klejin, hailing from Madoc enjoys watching movies like Destiny in Space and Sailing. Took a trip to Ironbridge Gorge and drives a Ferrari 625 TRC Spider. Odwiedz ten link
OdpowiedzUsuń